Pod mocnym aniołem (2000)

Autor: Jerzy Pilch
Wydawnictwo: Świat Książki

Najgłośniejsza powieść Jerzego Pilcha, uhonorowana Nagrodą Literacką NIKE 2001 to opowieść o piciu, zakochaniu i otrzeźwieniu pisarza-alkoholika Jurusia. Totalnie autobiograficzna, czemu Pilch oczywiście ze wszystkich sił zaprzecza.

“ I wchodziłem do gospody Pod Mocnym Aniołem, i w celu uporządkowania doznań wypijałem cztery pięćdziesiątki. Potem w pobliskim sklepie kupowałem butelkę wódki i stawiałem czoło rozgardiaszowi przedmiotów. Nieładowi nieustannie wzbierającemu w opuszczonym przez moje żony mieszkaniu nie byłem bowiem w stanie sprostać na trzeźwo, choć czyniłem to wytrwale, mam bowiem usposobienie skrajnie pedantyczne.”

“Pilch po mistrzowsku gra z tradycją powieści pijackiej, dowodząc, jak autokreacja alkoholika bliska jest opowiadaniu siebie przez pisarza.” – Z laudacji prof. Marii Janion – przewodniczącej jury Nagrody Literackiej Nike.

Początek tej książki jest inny niż jej koniec i więcej w tym życiowych przypadków. Kiedy Pilch zaczął pisać, miało to być opus magnum, a może nawet ultimum, bo powiedział nawet kiedyś, że napisze i umrze. Miała to być wreszcie „cała prawda o chlaniu” – oczywiście cała prawda w granicach Pilchowskiego bajeru. Taka wesoło-smutna opowieść o wiecznych powrotach Jurusia na oddział deliryków doktora Granady i o jego tamtejszych kompanach, o jego beznadziejnych romansach i o literaturze – czyli o tym wszystkim, do czego Pilch nas od lat przyzwyczaił i za co tak go cała Polska kocha. Cha cha cha, jak Pan wesoło umiera! Z jakim niezrównanym poczuciem humoru opisuje Pan swoją marszczącą się wątrobę!

Życie przydepnęło gardło tej pieśni. Książka od początku miała nazywać się Pod Mocnym Aniołem, tak jak imaginacyjna knajpa, do której bohater zachodzi po detoksie, żeby strzelić sobie cztery pięćdziesiątki „w celu uporządkowania doznań”. Ale w środku pisania pojawił się w życiu autora i bohatera prawdziwy Mocny Anioł, a z nim (z nią) nieznana od dawna chęć życia i niepicia. Końcowe partie książki są zapisem zdumienia i entuzjazmu, pisanym krótszymi zdaniami, szkicowymi i czasem rwanymi, zupełnie innymi od rafinowanej Pilchowskiej frazy, literacko gorszymi, ale coś za coś: są to zdania prawdziwe. „Nigdy ciebie nie zdradzę. Nigdy ciebie nie okłamię. (…) Straciłem mój język, a może uwolniłem się z uwięzi mojego języka, może mój język zstąpił z koturnowych wysokości”. „Skończyłem pisać traktat o nałogu, czy raczej straciłem zapał do pisania o nałogu, mogłem myśleć tylko o tobie”. „W ciągu kilku godzin bez zasługi wytrzeźwiałem”. „I jestem pośród wielkich, sierpniowych pól, i ty jesteś ze mną. Pod wieczór na werandzie z rozległym widokiem będziemy pić herbatę. Nasze dusze nigdy stąd nie odejdą i nigdy tu nie usną”.

Opublikuj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *